Hejka!
Kto z Was zna to uczucie, gdy po przekozackiej imprezie budzicie się z tzw. kapciem w ryju i mega kacem? Coś mi się wydaje, że zdecydowana większość przeżyła to choć raz w życiu. Ja przeżywam to prawie w każdy weekend, a w Warsaw Shore codziennie. Chcąc, nie chcąc jestem ekspertem w radzeniu sobie z kacem ! Jedyny kac z jakim czasami nie potrafię sobie dać rady to kac moralny haha. Ale na to nie ma mocnych. ;)
Jak powszechnie wiadomo umiar to moje drugie imię. No dobra, raczej jego brak. Myślałam, że dacie się nabrać. Impreza to impreza, alkohol według mnie musi być i to w dużych ilościach. Jak mam lepszy dzień to obejdzie się bez zgonu, jak gorszy - wiadomo - zatracam się. Najpierw tańczę, śpiewam, skaczę, później liżę sobie łokcie, turlam się, przewracam i nagle budzę się w domu. Dobrze, że w pobliżu zawsze jest ktoś, kto do tego domu mnie doprowadzi. Mam mega wyrozumiałych znajomych. Piąsia dla Was :D
Pobudka zawsze jest ciężka. Pierwsze dziesięć godzin po przebudzeniu jeszcze gorsze. Ale jak każdy mam swoje sposoby na kaca i dziś się nimi z Wami podzielę, bo nie chcę żebyście przypadkiem zrazili się do imprezowania. Imprezowanie jest spoko!
Najlepszy i najbardziej znany sposób - czym się strułeś, tym się lecz. Piwko albo setka wódki siadają idealnie. Ale wiadomo, że weekend nie trwa wiecznie, sezon Warsaw Shore też. Ja zawsze ratuję się sokiem pomidorowym, a raczej litrami tego soku. Niestety nie zawsze mi smakuje, najczęściej mam wymioty na wysokości dziurek od nosa. Ale sok pomidorowy to najlepsza bomba witaminowa dla naszego organizmu. Więc zatykam nos i piję, wyjścia nie mam.

Uwielbiam też pić sok z buraków lub
sok ze świeżo wyciskanych pomarańczy i grapefruitów
z łyżką oliwy z oliwek, działają one zajebiście na regenerację wątroby.
Wiadomo, że nie ma nic lepszego na kaca od rosołku - najlepiej smakuje u mamy. Chociaż jak mama jest daleko to sama też ugotuję, gotować lubię, umiem i to nawet całkiem zajebiście. Ale dość o moich zaletach... wróćmy do kaca.Na pewno nie popieram tego, że na kaca najlepsza jest praca.
Nienawidzę pracować na kacu, jestem wtedy wściekła, że ktokolwiek wymaga ode mnie czegokolwiek. Jedyny wysiłek jaki mogę zrobić na kacu to podnieść swój tyłek i iść do jakiejś knajpy coś zjeść. Najlepiej schabowego, który aż ocieka tłuszczem. Kocham tłuste na kaca ! Kocham jeść wszystko, czego nie powinnam - burgery, frytki, pizze zapijane colą. A jak nie powinnam czegoś jeść, wiadomo że to zjem. W tym również umiaru nie mam.
Najbardziej w świecie całym lubię wylegiwać się cały dzień w łóżku i mieć kogoś, kto będzie mi przynosił te soki, zupy, fast foody. Włączam wtedy jakiś horror w tv i regeneruję siły bo przecież wieczorem kolejna impreza hahaha.
Jeśli jednak naprawdę macie jakieś obowiązki następnego dnia, dam Wam najważniejszą radę - nigdy, ale to przenigdy nie wypowiadajcie z rana słów: "Dziś nie piję". Z doświadczenia wiem, że jest to najgorsza klątwa jaką możecie sobie wykrakać. Od razu jesteście skończeni, bo wiadomo że uchlejecie się tego dnia na maksa.
A Wy jakie macie sposoby na kaca? Sprzedajcie mi je, może wykorzystam je po kolejnej imprezie. Dajcie znać czy moje sposoby działają też na Was.